czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 2

- Więc ta historia to tak jakby spis twoich marzeń? - zapytała kobieta, która od kilkunastu minut przeprowadzała ze mną wywiad.
- Nie do końca. - powiedziałam melodyjnie śmiejąc się. - Po prostu opisałam to o czym każda dziewczyna marzy. Przystojny, umięśniony mężczyzna, który w każdej chwili będzie obok nas. Wspierał i powodował, że znajdziemy powód by żyć w rutynie tego świata. Monotonność codziennych czystości nabiera znaczenia. Wszystko jest kolorowe, szarość znika. - wytłumaczyłam szybko i uśmiechnęłam się delikatnie do kobiety, która w skupieniu analizowała wypowiedziane przeze mnie słowa.
- Chyba żadna z dziewczyn nie marzy o śmierci swojej miłości. - powiedziała rozbawiona kobieta, a ja spojrzałam na książkę w mojej ręce. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na nią.
- Te zakończenie zdziwiło tak naprawdę mnie samą. Byłam wtedy po zakończeniu niemiłej dla mnie znajomości. Chciałam wyżyć się, a także po raz pierwszy napisać dramat. Ten rodzaj powieści ujął moje serce po przeczytaniu wielu, ale niestety sama nie umiałam zabrać się za coś takiego. Wbrew pozorom trzeba się na to przygotować psychicznie. W czasie pisania książki, stajemy się tak jakby jej bohaterami. Przeżywamy wszystko tak samo jak bohaterzy żyjący w niej. To wszystko żyje swoim życiem, a my nie mamy nad tym kontroli. Słowa same się piszą. - odrzekłam bez zastanowienia. Słowa zwykle wychodziły ze mnie szybko. Nie miałam dzięki temu problemu z pisaniem powieści, ręce same pisały nie dając mi szans na przemyślenie słów.
- Chyba tylko pisarz to zrozumie. - dopowiedziała kobieta, a ja jedynie kiwnęłam twierdząco głową. - Wszystkich ciekawi twoje życie prywatne. - szybko przeszła do następnego tematu, a ja westchnęłam cicho, jednak na tyle głośno by mów mikrofon to wyłapał. - Czyli nikogo nie ma?
- To moje prywatne życie, ale odpowiem na nie. Jako pisarka mam mniej czasu na angażowanie się w cokolwiek. Mój plan jest strasznie napięty. Budzę się i mam tylko godzinę na wyszykowanie się, a potem biegnę na jakiś wywiad. Wracam i zabieram się za inną powieść, bądź spotykam z przyjaciółką. Chłopak nie pasuje do tego w ogóle. Stworzylibyśmy związek, który rozpadłby się po kilku tygodniach, to nie ma sensu. - odpowiedziałam szybko zgodnie z moimi poglądami.
- Rozumiem, a co jeżeli się zakochasz? Tak naprawdę? Zrezygnujesz z tego życia? - zadała mi pytanie, którego się nigdy nie spodziewałam. Nie zastanawiałam się nad tym ani razu. Rozważałam to, że kiedyś zrezygnuje z takiego życia, ale dla miłości?
- Szczerze to nie wiem. Nie zastanawiałam się na takim obrocie spraw. Na razie nie zakochałam się na tyle mocno, by przestać pisać, ani nie miałam z czymś takim styczności. - powiedziałam szybko, a ona uśmiechnęła się. Zawsze wchodzili w moje życie prywatne i byłam do tego przyzwyczajona. Publikując pierwszą powieść, od razu wiedziałam, że będę musiała liczyć się z brakiem prywatności. Kiedy zaczynasz być w pewien sposób sławny, każdy śledzi twoje ruchy. Wszystko jest oceniane, a osoby potencjalnie ważne dla ciebie stają się bardzo często oceniane w negatywny sposób. Zazdrość jest bardzo częsta. Dlatego też odpycha mnie świadomość, że osoba, którą mogę zacząć darzyć uczuciem, może zostać łatwo zniszczona.
- Ale co jeżeli? - zapytała, uporczywie drążąc temat, który nie za bardzo mi się podobał.
- Nigdy nie przestane pisać. To jest coś co mnie uspokaja. Zawsze, gdy mam jakieś trudne chwile w życiu, łapię za pióro, długopis, a nawet telefon i zaczynam wyrażać siebie. W wieku 16 lat właśnie w ten sposób poradziłam sobie z załamaniem nerwowym. Dlatego tworzenie jest aż tak ważne dla mnie. - wymyśliłam szybko, a kobieta znów jedynie pokiwała głową co oznaczała, że w końcu zostawi ten temat w spokoju.
- Dobrze panno Moris, nasz czas się kończy. Dziękuje ci za udzielenie mi wywiadu i mam nadzieję, że następna powieść też przyniesie ci taki sukces. - powiedziała ze sztucznym, firmowym uśmiechem, za który producenci płacili krocie. Taki był show biznes. Każdy narzucany gest był bardzo dobrze opłacany, a sztuczność była czymś normalnym.
Odeszłam z mojego miejsca i odetchnęłam. Masując policzki, które bolały od ciągłego uśmiechu, napiłam się wody. Szukałam wzrokiem mojego managera, który jak zwykle znikał w celu znalezienia mi kolejnych ofert na wywiady. Odpoczywałam nawilżając moje struny głosowe do momentu kiedy zadzwonił mój telefon. Wzięłam go w rękę i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Olivia masz już czas i pojawisz się na tym spotkaniu? To dla mnie naprawdę ważne kochana. - usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Miała zwyczaj upewniania się, czy wszystko będzie po jej myśli. To skutek zdarzenia, które miało miejsce 3 lata temu. Były to jej 19 urodziny, miała już zaproszonych gości, a jej piękna sukienka już była na jej ciele. Kiedy zaszłam do niej, zastałam ją w totalnej rozsypce. Okazało się, że jej rezerwacja została odwołana z powodu nie zatwierdzenia jej kolejny raz. Całe plany na imprezę poszły się walić.
- Właśnie skończył mi się wywiad, czekam na Browna i ruszam w umówione miejsce. - odrzekłam z pełnymi ustami po ugryzieniu jabłka. Takie wywiady naprawdę potrafią stresować, a głód daje o sobie znać, kiedy tylko opuści się plan. Jednak to była część mojej pracy.
- Masz jeszcze godzinkę. - powiedziała słodkim głosem. Miała tak zwykle, gdy tylko coś jej się nie podobało. Miało to miejsce zawsze, gdy mówiłam o mojej pracy.
- Spokojnie kochana wyrobię się. - powiedziałam, a kontem oka zauważyłam mojego managera, który zmierzał w moją stronę z nie fajnym wyrazem twarzy. - Dobra Chole idzie moja zguba. Spotkamy sie na miejscu. - odpowiedziałam i nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłam się.
- Byłaś świetna. - powiedział mężczyzna, kiedy był już obok mnie. Wrzuciłam komórkę do torby i uśmiechnęłam się ciepło do niego w geście podziękowania. - Jednak przez następne 2 miesiące nie będę mógł ci tego mówić. - powiedział, a ja nie rozumiałam jego słów. Zmarszczyłam czoło i wlepiłam wzrok w niego.
- Co ma pan na myśli? - powiedziałam, bawiąc się w rękach szklanką lekko stukając ją moimi paznokciami.
- Na następne 2 miesiące nie masz żadnych wywiadów. - powiedział, a ja w głębi duszy ucieszyłam się jak dziecko. Ostatnio tak długą przerwę miałam przed napisaniem "Miłość pokona nawet śmierć".
- Czyli mam tak jakby urlop? - zapytałam z widocznym szczęściem, ale mężczyzna nie podzielał mojego entuzjazmu. Za każdy występ i wywiad dostawał pokaźną sumkę. Spoty reklamowe w których często grałam też dawały nam spory dochód, ale mi nigdy nie chodziło o to. Chciałam jedynie przekazywać ludziom moje pomysły.
- Tak. - odrzekł i już otwierał usta by coś powiedzieć, gdy ja po prostu pobiegłam w stronę wyjścia. Wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam po taryfę. Miałam naprawdę dobry humor.
                                                                      ***
Siedziałam w pokoju i przypatrywałam się mojemu chłopakowi, który uporczywie szukał czegoś w komputerze. Westchnęłam przeciągle w celu zwrócenia uwagi, a mój facet zareagował jedynie uniesieniem kącika ust ku górze. Kochałam go, ale aspekt uzależnienia od sieci bardzo mnie wkurzał. Zawsze musiałam odciągać go, a on jedynie tłumaczył się kontaktowaniem z bratem. Adam. Wysoki brunet o tak samo brązowych włosach jak jego młodszy brat. Różnicą były ich prace. John zajmował się studiami, by w przyszłości próbować w świecie biznesu. Zaś jego brat działał na rzecz dobra ludzi. Był jednym z ludzi wojsk naszego narodu wysłanych do Afganistanu. Jednoznaczne to było z wielkim niebezpieczeństwie i codziennym przebywaniem poza domem. Poznałam go na świętach, które spędziłam u mojego partnera. Uzgodniliśmy, że spędzę u nich cały 2 dzień, a John przyjedzie w Nowy Rok. Byliśmy już na dość ważnym etapie naszego związku. Poznawaliśmy swoje rodziny i spędzaliśmy u nich miło czas, a nasze mamy tylko wypytywały, kiedy urządzimy wesele. Adam był bardzo podobny do Johna. Mieli bardzo podobne zachowanie i w taki sam sposób reagowali na wiele rzeczy.  Jak bliźniacy.
- Upewniłaś się, że Olivia będzie? - zapytał John wybudzając się z pewnego rodzaju transu.
- Tak. - odrzekłam jedynie, a on kiwnął głową. - A Adam będzie? - zapytałam z nadzieją. Mieliśmy plan wraz z Johnem na zeswatanie tych dwóch gołąbeczków. Adam wrócił ze swojej służby, aby teraz służyć na miejscu. Był sam, w sidłach swojej pracy. Niczym Olivia. Nawet byli bardzo podobni, a ich zainteresowania też intrygująco podobne. Pasowali do siebie, a ja ani mój facet nie mieliśmy zamiaru marnować takiej szansy.

                                                                     ***
Obiecałam, że pojawi się tu coś do 1 lutego i jest. Miałam totalny zastój weny jeżeli chodzi o tego bloga. Oczywiście na http://dance--of--love.blogspot.com/ też mam, ale tam szukam autorki, która zaciekawiona moim pomysłem, zgodziłaby się ze mną pisać. Obiecuję wam, że teraz rozdziały będą dodawane bardziej regularnie. Nie zdziwię jednak jak każdy zapomniał o tym blogu..... Chciałabym poinformować o czymś co stworzyłam.  http://ask.fm/AskCastMedi. Jest to ask, na którym możecie zadać pytanie każdej postaci moich opowiadań. Zapraszam jeszcze na nn: http://do-not-lie-in-love.blogspot.com/ , http://behind--enemy--lines.blogspot.com/ oraz nowy blog http://story--my-real-life.blogspot.com/. Do napisania na: http://discover-us.blogspot.com/. Możecie zadać mi również normalnie pytania dotyczące blogów na: mysteryofloove . Sya!!

3 komentarze:

  1. Masz rację, trochę zapomnieliśmy o nim, a właściwie to ja zapomniałam co było wcześniej, ale szybko sobie przypomniałam. Dlatego cieszę się, że wena przyszła i piszesz dalej, bo ta historia ma potencjał i ciekawi mnie jak to poprowadzisz. Pisz dalej, bo Twoje historie urzekają i pewnie nie tylko mnie. Pozdrawiam M&M

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba było odświeżyć pamięć ale szybko poszło ;)
    Hmmm.... nie spodziewałam się tego że Adam będzie żołnierzem ale podoba mi się ta wizja....
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Przy okazji przeczytałam jeszcze pierwszy żeby przypomnieć sobie co było :D Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń